Każdy rodzic któregoś dnia staje przed faktem wysłania swojego dziecka do szkoły. I nagle po wielu latach bycia ze sobą musimy na wiele godzin oddać swoje dziecko obcym ludziom. Brrr, okropna myśl. A gdy do tego dołączymy nasze (dorosłych) niezbyt radosne wspomnienia szkoły sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana.
Ja chodziłam do szkoły, w której rodzice bywali z okazji zebrań no, chyba że w jakiejś kwestii nie wpisywałam się w oczekiwania szkoły, to dostawali specjalne zaproszenie :) Wtedy otrzymywali informacje o niegodnych uczynkach swojej latorośli, notatkę do podpisania i żadnego wsparcia. To było dawno temu. Dawno, ale niestety często jeszcze prawda.
Jaka rola rodzica w szkole ?
A zatem jaka jest rola rodzica w szkole? Takie pytanie nie powinno padać, bo odpowiedź jest oczywista. Przecież szkoła to trzy podmioty — dzieci, rodzice, nauczyciele. Nie da się wychowywać dzieci w szkole w oderwaniu od domu, ani w domu w oderwaniu od szkoły. Warunek jest jeden, obie strony muszą się znać, szanować i sobie ufać. Widzicie jakie to proste?
Budowanie przyszłości naszych dzieci na tych priorytetach będzie skutkowało ufnymi, kreatywnymi, wolnymi, ciekawymi świata młodymi ludźmi. Musimy pamiętać, że dziś pracujemy na przyszłość naszych dzieci. Brzmi jak slogan, ale to jest prawdziwe życie. Dlatego jednym z priorytetów przy wyborze szkoły powinno być to, co mają w szkole do powiedzenia rodzice i jak wygląda współpraca z nimi.
Oczywiście Prawo Oświatowe reguluje pewne aspekty współpracy z rodzicami, ale widzicie nie chodzi o to, co jest ujęte w stosownych przepisach. Chodzi o szkolną codzienność, o to zaufanie, o którym wcześniej pisałam, o szacunek, o chęć poznawania się. Wtedy żadna ze stron nie będzie czuła ani wywierała presji, podważała działań. Wspólnie poprowadzą dzieci. No i tutaj pojawia się kolejny warunek dobrej współpracy. Obie strony powinny wiedzieć, co mogą zaoferować i czego oczekują.
Co możesz zaoferować ?
Wersja light: udział w zebraniach, wnoszenie opłat na Radę Rodziców, czasem np. pomoc w organizowaniu wycieczek.
Wyższy stopień: bycie aktywnym w lub przy Radzie Rodziców, pomoc w działaniach szkoły i w miarę możliwości wsparcie finansowe szkoły.
No i jest jeszcze wersja ekstremalna: utożsamić się z filozofią szkoły, dostrzec jej potrzeby i dołożyć do tego swoje możliwości. Proponować lub dostarczać rozwiązania. Znaleźć swoje miejsce wśród szkolnych meandrów, być częścią organizacji. No i bywać — rozmawiać z nauczycielami, dyrekcją, innymi rodzicami. Jest wtedy jasny komunikat: „to jest super miejsce, bo moja mama/tata je lubią”. Dziecko czuje się bezpieczne, a rodzice mają pewność, że szkoła jest także ich miejscem, a ich praca wykonywana jest na rzecz i dla dobra dziecka. W tej wersji obie strony dostrzegają, rozmawiają, wyjaśniają, przepraszają. Tym samym współtworzą szkołę.
Ale wiecie co? Bez względu na to, która opcja wam pasuje i w jakim stopniu macie możliwość się zaangażować, najważniejsze jest, abyście byli pewni, że szkoła, którą wybraliście, jest najlepszym wyborem. Rolą rodzica jest bycie rodzicem i nie chodzi o to, jak bardzo będziecie się udzielali w szkole, ale jak bardzo będziecie ufali ludziom, którym oddajecie swoje dzieci i ich kompetencjom.
Czasami słyszę, że rodzice się wtrącają, nie szanują nauczycieli, sami nie wiedzą, czego chcą, myślą, że ich dziecko jest najlepsze, a ta mama taka albo owaka, że ta nauczycielka kiepska, uczy za szybko, za wolno, nie docenia dzieci, strofuje, za dużo wymaga… Pewnie są miejsca, gdzie tak właśnie jest. Jeżeli nie ma w was na to zgody, to pamiętajcie — tylko wy możecie zmieniać szkolną rzeczywistość, sama się nie zmieni. Jak chcecie wychować dziecko, które ma wiedzieć, czego chce, skoro sami nie chcecie mieć wpływu na to, jaka jest szkoła, do której chodzicie :)
Jak to jest, gdy do CA przychodzi rodzic?
U nas raczej zazwyczaj jest wersja ekstremalna :) Przyciągamy Rodziców świadomych i wiedzących czego oczekują. Cieszymy się, że to oni właśnie wybierają naszą szkołę. Super jest to, że nikt nie przekracza swoich kompetencji. Szkoła jest w procesie budowy, na takim etapie, że każdy może dołożyć do tego cegiełkę. Widzimy, co jest dobre, co kiepsko poszło, co trzeba zmienić. I tak sobie razem idziemy tą drogą, nawet jeśli czasami bywa wyboista.
Krystyna Czachor
Comments